Motywacja to podstawa …
Szybka recenzja „Ogrodu GAI”
Muszę przyznać, że poważnie zaniedbałem wpisy na stronie. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić ten stracony czas.
Podsumowując tegoroczny sezon raczej nie mam się czym pochwalić. Uprawa w namiocie foliowym okazała się totalną katastrofą. Pomidory i papryki zjadły szkodniki, podobnie jabłka i gruszki nie zaowocowały, co prawda mam je dopiero drugi sezon, wiec liczę na to, że w przyszłym roku coś się urodzi.
Nie da się ukryć, że tego typu porażki działają bardzo demotywująco. Dlatego niezbędna jest dywersyfikacja naszych upraw. Stawiając na tylko jedną lub kilka podobnych roślin, aż prosimy się o porażkę. Na szczęście całkiem przyzwoicie obrodziły ogórki, które zasadziłem w skrzynkach, gdy zobaczyłem co dzieję się z pomidorami.
Trzeba przyznać, że ekologiczna uprawa jest trudna, dodając do tego parmakulturę w małym ogródku, wydaje się to być drogą przez mękę. Utrzymanie równowagi biologicznej na małym obszarze jest delikatnie mówiąc sporym wyzwaniem. Dobrym przykładam są tutaj oczka wodne, co prawda nie mam takiego ale z tego co udało mi się dowiedzieć, właśnie te najmniejsze wymagają najwięcej uwagi, filtrów, czyszczenia i pilnowania aby jeden gatunek nie stał się dominujący. Duże zbiorniki wodne, różnorodne biologicznie potrafią się samemu regulować i oczyszczać.
Nieustannie powracającym pytaniem w tym przypadku jest to czy to ma jakiś sens. Pisałem o tym już kiedyś, w dalszym ciągu podtrzymuje moją opinię, że może nie jest to ekonomicznie uzasadnione bo możemy sobie kopić teraz wszystko w sklepie, jednak posiadając własne warzywa i owoce z uprawy ekologicznej dostajemy je w naturalnej formie bez chemicznych dodatków. Oczywiście potem możemy się też tym chwalić w Internecie :).
Co mnie zainspirowało do zabawy w parmakulturę, przede wszystkim literatura, już jakiś czas temu nabyłem kilka książek. Nie będę tutaj specjalnie oryginalny bo pierwszą przeczytaną przeze mnie pracą na ten temat był „Ogród GAI” Toby’ego Hemenway’a. Skłoniły mnie do tego bardzo pozytywne recenzje w Internecie. Autor, z wykształcenia biolog, specjalizujący się w biotechnologii w pewnym momencie swojego życia odkrył parmakulturę z jej zasadami etycznymi oraz unikalnym podejściem do projektowania ekologicznych upraw. (krótka notatka biograficzna na stronie wydawnictwa).
Książka napisana przystępnym językiem oraz dobrze przetłumaczona na język polski wprowadza nas w świat parmakultury wraz z podstawami oraz praktycznymi wskazówkami dla początkujących. Należy tutaj zaznaczyć, że nie jest to podręcznik uprawy, nie znajdziemy tutaj zbyt dużo informacji o tym jak sadzić czy przycinać krzewy czy drzewa, tego typu wiedzy należy szukać w powszechnie dostępnej literaturze o ogrodnictwie jako takim. W „Ogrodzie Gai” przeczytamy jak dobierać rośliny tak aby ze sobą współpracowały w gildiach, jakimi zasadami kierować się przy zakładaniu i prowadzeniu własnego kawałka ziemi w duchu parmakultury.
Znajdziemy tutaj przede wszystkim inspirację. Przystępna forma, ilustracje oraz przykłady realizacji na pewno zachęcą czytelników do własnych eksperymentów. Co do praktycznej wiedzy. Jeśli chodzi o polskiego odbiorcę, trzeba mieć na względzie to, że autor jest Amerykaninem i opisuje przede wszystkim warunki amerykańskie – dla przykładu, gatunki roślin pochodzących z Europy określa jako inwazyjne, co jest całkowicie zrozumiałe z jego punktu widzenia. Mamy tutaj także opisy rożnych klimatów, wraz z przykładami z Kalifornii o ciepłym klimacie. Co do opisu naszych warunków, informacje oczywiście są, ale nie tylko. W moim odczuciu jest tez zbyt mało o niewielkich ogródkach takich jak mój.
Z całego serca polecam przeczytanie „Ogrodu Gai” jako wstępu do naszej permakulturowej przygody. Z mojego punktu widzenia jest to literatura motywacyjna, pokazująca jak pięknie można prowadzić wydajne, przydomowe uprawy w zgodzie z naturą. Oczywiście nie jest to sprawa prosta, co autor i ja zaznaczam w takim samym stopniu.