Rozsada
Przyszedł czas na przygotowanie rozsady, na pierwszy ogień postanowiłem dać : pomidor, paprykę ostrą i słodką oraz sałatę.
Najlepsze według mnie do tego celu są mini szklarnie, swoje kupiłem w jednym z dyskontów za niewielkie pieniądze. Służą mi już cztery lata.
Jak widać posiadają ślady zużycia ale spełniają swoją funkcję doskonale.
Do rozsady używam specjalnej ziemi do siania, pierwszy raz kupiłem taka, wcześniej korzystałem z najtańszej ziemi uniwersalnej. Jest to mieszanka torfu odkwaszonego i piasku. Jak wiadomo torf nie jest typowo ekologiczny a raczej nie powinniśmy go nadmiernie używać ze względu na to, że jest to podłoże nieodnawialne i przyczynia się do wyniszczania naturalnych torfowisk tworzonych przez naprawdę długi czas. Mam nadzieję, że z czasem uniezależnię się od zakupów ale to też musi zając mi odpowiednio dużo czasu aby stworzyć wystarczającą ilość potrzebnej gleby.
Dodatkowo mieszam to wszystko z naturalnym nawozem posiadającym żywe kultury bakterii glebowych. Pierwsze testy tego preparatu robiłem już w zeszłym roku. Nie zdradzę tutaj producenta, chyba że ktoś poprosi ale moja rozsada dzięki temu rozwija się bardzo dobrze. Pomaga też się pozbyć problemów z pleśniejąca ziemią. Producent bardzo zachwala swój produkt, twierdząc, że jest on lekarstwem na wszelkie zło tego świata jak mszyce czy inne szkodniki a nawet na grzyb na ścianach w piwnicy. Co do przydatności podczas dalszego wzrostu i uprawy roślin nie stwierdziłem spektakularnych zmian na plus ani na minus. Będę musiał dalej testować z różnymi dawkami preparatu.
Zbliżenie na sałatę, może trochę za wcześnie na nią ale jestem od tego, żeby eksperymentować. Nie bawiłem się jakoś specjalnie w równomierne rozsypanie, z tego względu, że i tak będzie to wszystko pikowane, czyli jak podrośnie przesadzę ją dalej do osobnych pojemników.
Na sam koniec wszystko delikatnie przysypujemy ziemią, a potem obficie dolewamy wody. Wyszło mi około 1,5 litra na każdy pojemnik. Wlewałem delikatnie do zielonych podstawek tak aby nie rozlać nasionek po całości. Przez dziurki w czarnych wielodoniczkach wszystko ładnie nasiąkło wodą.
Na sam koniec przykrywamy wszystko plastikową osłonką i …. czekamy. Początkowo chciałem wszystko dać do widnej piwnicy ale prognoza pogody zniechęciła mnie do tego. Pomidor i papryka potrzebują około 20 stopni Celsjusza aby dobrze wykiełkować. Wszystko wylądowało na parapetach w domu.
Jak widać sałata kiełkuje znakomicie, zdjęcie zrobione po 6 dniach. Natomiast pierwsze kiełki widziałem już na drugi dzień.
Tutaj mamy pomidora bawole serce, nieśmiało wychylają się na lutowe słoneczko. Papryka jak na razie jeszcze śpi. Pojawią się jedynie nieznaczne wybrzuszenia w ziemi, więc nadzieja jest, że coś z tego będzie, to moje pierwsze podejście do tej rośliny, tym bardziej czekam z niecierpliwością na efekty… 🙂