Podsumowanko – opłaca się to wszystko czy nie
Przyszedł czas na małe podsumowanie. Sprzątając bałagan po uschniętych krzakach pomidorów naszła mnie refleksja…. czy to wszystko się opłaca ?
Znajomy z miasta odwiedza bardzo zaniedbane gospodarstwo rolne .
Cytując znany dowcip
– Nic na tej ziemi nie rośnie?
– A no nic – wzdycha rolnik.
– A jakby tak zasiać kukurydzę?
– Aaa… jakby zasiać, to by urosła.
Uprawa docelowo nastawiona była na pomidory a dokładniej bawole serca. Odmiana dosyć popularna i ceniona ze względu na swoją wielkość i smak. Faktycznie, taki ogromny pomidor robi wrażenie i bardzo fajnie jest się pochwalić takim okazem. W smaku bardzo dobre, nieco mięsiste, niektórzy używają stwierdzenia mączyste, wiadomo, każdy ma swój gust. Najbardziej smakowały mi świeże, kiedy można było poczuć ich aromat i charakterystyczny posmak działkowych naturalnych pomidorów. Kiedy próbowałem z nich zrobić spaghetti albo leczo, jakoś traciły one swoje właściwości, może kwestia przepisu ale jadałem lepsze 🙂 .
Kolejną sprawa to jest to, że chciałem mieć nieco więcej warzyw. Papryki totalnie nie wyszły a bardzo mi zależało na ostrym habanero. Ślimaki bardzo doceniły tą odmianę, niestety nie podzieliły się nawet kawałkiem.
Wyszło troszkę sałaty, kilka krzaków bobu i groszku.
Patrząc na te plony, zastanawiam się czy to dużo, czy to mało i czy wysiłek jest wart tego wszystkiego.
Z całą pewnością nie wyżywiłbym rodziny mając do dyspozycji tylko to. Cały czas się zastanawiam czy to jest wykonalne przy takiej małej powierzchni. Czy jest sens nawet próbować ?
Pomidorów wyszło mniej więcej na dwa tygodnie intensywnych zbiorów. Później ze względu na wielkość, rośliny nie nadążały dorosnąć zanim zjadły je ślimaki, a na sam koniec prawdopodobnie zaraza ziemniaczana dokonała dzieła zniszczenia.
Wychodzi na to, że mam za duże wymagania i w dalszym ciągu zbyt małe umiejętności. Najważniejsze to wyciągnąć wnioski i poprawić błędy.
Przede wszystkim zmiana odmiany pomidora na nieco mniejszą. Nawet nie chodzi o wielkość krzaków ale owoców, które były zdecydowanie za ciężkie i wymagały solidnego wiązania.
Ślimaki: bardziej konsekwentna walka z tymi szkodnikami, nie mówię tutaj o chemii ponieważ mija to się z celem i założeniami uprawy ekologicznej.
Podstawową metodą jest nie podlewanie wieczorem a rano oraz znaleźć im lepsze miejsce żerowania, tutaj za późno założyłem bogaty w resztki kompostownik.
Przeszkodą w uprawie w folii jest to, że tworzymy sztuczną barierę dla naturalnych wrogów ślimaków takich jak ptaki i jeże.
Koniecznie w przyszłym sezonie musze ominąć te wszystkie przeszkody a będzie lepiej 🙂
Podsumowując, można się zastanawiać, kalkulować opłacalność, ile wydam w sklepie warzywnym a ile wydam na nasiona, folie, doniczki…
Taka kalkulacja nie ma najmniejszego sensu, przemysłowa uprawa zawsze będzie tańsza i wydajniejsza, w dużym zmechanizowanym gospodarstwie nastawionym na zysk, cena jednostkowa za pomidora czy ziemniaka będzie mniejsza czy to ze względu na koszty materiałów czy nakładu pracy. Albo ujmę to w ten sposób, zawsze łatwiej i szybciej jest kupić niż wyhodować coś od ziarenka.
Najbardziej kusząca jest satysfakcja, że zrobiło się coś samemu, że mamy nowego pomidora, paprykę, ogórka, stworzonego od podstaw. Widzimy naszą roślinkę od zasadzenia do zebrania plonów.
Porzeczka czarna – nie warzywami człowiek żyje
Co do kosztów, jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to posiadając trochę ziemi, doniczki albo jakiekolwiek naczynia z odzysku, możemy je obniżyć praktycznie do zera. Stworzenie własnego kompostu wymaga co prawda czasu ale wykorzystujemy do tego praktycznie same odpady organiczne, obecnie jest ku temu całkiem okazja, jako że drzewa gubią liście, nic tylko wyzbierać i wykorzystać.
Na samym końcu należy zwrócić uwagę na to co najważniejsze, na zdrowiu, własne pożywienie niewątpliwie będzie zdrowsze o ile zostanie wytworzone w naturalny sposób bez chemikaliów obecnych w całym naszym otoczeniu.
Nawet najmniejszy krzaczek pomidora wychodowany na balkonie będzie ogromnym krokiem naprzód ku zdrowszej diecie i uniezależnieniu się w minimalnym co prawda stopniu od dostaw żywności.
Wyobraźmy sobie, że każda osoba stworzy przynajmniej jedna roślinę, nadającą się do jedzenia, może się nie wykarmimy na dłuższą metę ale na pewno zrozumiemy otaczającą nas przyrodę i poznamy smak roślin bez nawozów sztucznych czy środków ochrony roślin.
Każdy kto poznał smak działkowego pomidora przyzna, że jest on unikalny i o niebo bardziej intensywny od tego dostarczonego przez wielki przemysł.
Foliak czeka na nowy sezon
Co do samego foliaka, następnym razem pokuszę się o bardziej szczegółową recenzję z pierwszego sezonu.