Miałem zamiar wywalić do kosza, w ostatniej chwili zmieniłem jednak zdanie. Z relacji znajomych wynika, że jeszcze nikomu nie udało się wychodować ananasa ze zjedzonego owocu.
Wydaję się to proste. Obcinasz końcówkę a następnie trzeba go trochę oczyścić z resztek i do słoika z wodą.
Po jakimś czasie jedynym rezultatem tej operacji była śmierdząca woda. Kontynuowałem jednak ten eksperyment wymieniając wodę, dodając jednocześnie nawozu naturalnego używanego między innymi w uprawach hydroponicznych.
Po miesiącu w dalszym ciągu nie jestem w stanie stwierdzić czy wyrosły jakieś korzenie czy to tylko resztki nieoczyszczonego owocu. Pewnie jest tylko to, że część liści w dalszym ciągu jest zielona.
Mimo wszystko nie poddaję się. Wsadziłem ostatecznie ananasa do ziemi z dużą ilością wspominanego wcześniej nawozu organicznego i czekam dalej.
Dam mu czas ….. 😀